Analizując rynek nieruchomości oraz sytuację demograficzno-społeczną polskiego społeczeństwa można zauważyć pewną prawidłowość. Wiek, w którym młodzież opuszcza dom rodzinny i przechodzi na swoje znacznie obniżył się w porównaniu do tego co miało miejsce jeszcze kilkanaście lat temu.Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia było, żeby 30-latek nadal mieszkał z rodzicami. Obecnie taka sytuacja jest na porządku dziennym i właściwie nikogo to już nie dziwi, że dorosłe dziecko, które często jest niezależne finansowo, ma pracę, a nawet jest w stałym związku nadal mieszka z rodzicami.
Skąd to się bierze?
Po pierwsze – dużo zmieniło się jeśli chodzi o wiek, w którym młodzi decydują się na ślub czy założenie rodziny. Kiedyś w wieku 23 lat kobieta była już mężatka i najprawdopodobniej miała już jedno dziecko. Dziś 23 lata to wiek, w którym większość młodych jeszcze nawet nie myśli o ślubie. Odkładają to na później, albo i wcale nie biorą tego pod uwagę. Młode pokolenie nauczyło się żyć w nieformalnych związkach, tak jest im łatwiej i wygodniej. W każdej chwili można powiedzieć „Żegnaj” i zacząć wszystko od nowa. Taka sytuacja jest wygodna i nie wiąże się z koniecznością deklaracji na całe życie. Nic więc dziwnego, że młodym nie przeszkadza, że mieszkają u rodziców, skoro i tak nie mają mocno skonkretyzowanych planów na wspólną przyszłość.
Druga kwestia to finanse – mieszkania są coraz droższe, a o kredyt coraz trudniej. Nawet osoby, które mają już ponad 30 lat mogą mieć problem ze zdolnością kredytową, zwłaszcza jeśli musieliby przeznaczać znaczą część wypłaty na koszty wynajmu. Dlatego często wolą mieszkać u rodziców, by jak najwięcej odłożyć i w przyszłości pójść na własne.
Trzecia grupa to osoby, którym dobrze jest tak jak jest, nie chcą i nie czują potrzeby wyprowadzać się od rodziców, mimo bardzo dojrzałego wieku. Jest im tak wygodniej, lepiej, często przerasta ich myśl o samodzielności, wzięciu odpowiedzialności za własne życie i stanie się dorosłym. Część rodziców utwierdza ich w tym przekonaniu, cieszą się, że mają swoje dzieciaki blisko siebie.
Sytuacja jest naprawdę nietypowa i jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu byłaby całkiem nie do pomyślenia. Wtedy nasi rodzice i dziadkowie chcieli jak najszybciej pójść na swoje, i wszystko zaczynało się dużo szybciej i wcześniej, a własne mieszkanie było pierwszym, niezbędnym krokiem do samodzielności.